poniedziałek, 9 maja 2011

Kawą malowane......

Powinnam raczej powiedzieć kawa jak malowana........ale zobaczcie sami !





Jedna z legend powiada, że część stada kóz należących do pewnego klasztoru (Chehodet w Jemenie) oddaliła się od stada. Poszukujący je pasterze zaszli w góry, gdzie znaleźli zwierzęta w wyraźnie podnieconym nastroju, którego powodem najwyraźniej były zielone liście i czerwone owoce rosnących tam drzewek. O swojej obserwacji opowiedzieli mnichom klasztoru.
Zaciekawiony opowieścią przeor kazał przyrządzić napar z liści i owoców tajemniczej rośliny. Braciszkowie pokosztowali tej „herbatki" i stwierdzili u siebie podobną reakcję. Od tej pory picie owego naparu weszło do porządku dnia klasztoru, bowiem pomagał on w nocnych modłach, zwalczając naturalną potrzebę snu.


Tekst zaczerpnięty z : Wielkie żarcie
Zdięcia z własnego ogródka ........



2 komentarze:

  1. Kawa, kawa... lubię :) zwłaszcza ze spienionym mlekiem :)
    Dziękuję za miłe słowa :* i odwiedziny :) Ach Brazylia! jak to daleko! choć dziś uwierz w Norwegii nie wieje chłodem ;) mamy niesamowicie ciepło, słońce zachodzi nad fiordem, fajnie jest ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dagmaro, dziękuję za wizytę........tu też czasami zawiewa chłodem, ale to co kryje się dla mnie za pojęciem chłodu i dla Ciebie , jest pewnie tak odległe jak Norwegia i Brazylia .....

    OdpowiedzUsuń